Już w ten weekend (28-29 września) Wrocław dołączy do miast goszczących fanów WordPressa z całego kraju. Udało mi się namówić organizatorów WordCamp Wrocław 2013, by zdradzili nieco szczegółów dotyczących przygotowań.
Co, gdzie, kiedy?
WordCamp Wrocław 2013 to ogólnopolska konferencja poświęcona WordPressowi. W tym roku odbędzie się ona we Wrocławiu w ostatni weekend września (28-29 września).
Organizatorzy, którzy udzielili wywiadu to:
Agnieszka Bury, Katarzyna Świderska i Marcin Andrzejewski.
Skąd wziął się pomysł na WordCamp Wrocław?
Aga: No widzisz, gdybyś był na WordCampie w Gdańsku, to byś wiedział. W Gdańsku było tak fajnie, że już na after party ludzie dopytywali, kiedy i gdzie będzie następny zjazd. Arek Stęplowski, patrząc na Kasię, która siedziała gdzieś w pobliżu, rzucił stanowczo, że we Wrocławiu! No i jak już zostało to głośno powiedziane, to chyba Kasia nie mogła zaprzeczyć. Kaśka, tak to było?
Kasia: Arek rzucił to stanowczo, bo gdzieś tam na middle party ja nabąknęłam, że chciałabym zrobić WordCampa we Wrocławiu. A idea zaczęła kiełkować w mojej głowie odkąd zaczęłam uczęszczać na spotkania GGC :).
Kasia, od tamtej pory zorganizowałaś (najpierw sama a potem z Agą i Wojtkiem, o ile dobrze kojarzę) dwa WordUpy oraz spotkanie z okazji 10-lecia istnienia WordPressa, zgadza się? Czy doświadczenie, które w ten sposób zdobyliście przydałoby się podczas organizacji WordCampa?
Kasia: Tak, bardzo dobrze pamiętasz,chociaż już przy pierwszym WordUpie miałam pomoc ze strony Wojtka. Doświadczenie zawsze się przydaje – chociaż tym co było najważniejsze, to były nawiązane kontakty. Chociażby poznanie osobiście Krzyśka Dróżdża, który teraz współorganizuje WordCampa.
Czy mogłybyście opowiedzieć czytelnikom co nieco o sobie i innych organizatorach i roli jakie pełnią we współtworzeniu konferencji?
Aga: Mózgiem jest Kaśka. Ona zrobiła i robi prawie całą czarną (i białą :-)) robotę. Ja jestem kimś w rodzaju asystenta. Jak dotąd moja rola sprowadza się głównie do pisania, ewentualnie konsultowania. Przygotowałam info o konferencji, które Marcin zgrabnie ubrał w formę folderu wysyłanego do sponsorów. Skrobię jakieś notatki prasowe, agituję innych blogerów, żeby o nas pisali. Wystąpię jako prelegent i mam sporo roboty z przygotowaniem prezentacji.
Kasia: Aga jest strasznie skromna, mówiąc że jest kimś w rodzaju asystenta. Ona sama odwaliła kawał bardzo dobrej roboty przy organizacji. Całe to przedsięwzięcie nie było by możliwe bez niej, bez Marcina (który nie tylko ogarnia wszystkie sprawy związane z oprawą graficzną, ale też mocno pomaga przy promocji), a także Wojtka Równanka, Krzyśka Dróżdża i Grześka Durtana.
Moim założeniem było od początku to, że to będzie projekt realizowany przez społeczność – a nie tylko jedną osobę. Udało się w to zaangażować wielu wspaniałych ludzi, którzy bardzo pomagają i bez nich nie udałoby się tego zorganizować.
Aga: Kasia, może wystarczy tego słodzenia na dzień dobry, bo nikt poza organizatorami nie przeczyta reszty…
Aga, jak udało Ci się pogodzić rolę organizatora i prelegenta?
Dlaczego uważasz, że udało? No właśnie nie udało! Marcin Wolak, organizator wakacyjnego WordUpa w Krakowie (mam nadzieję, że mnie nie zabije, że zdradzam jakąś prywatę) dał mi złotą radę, żebym nie popełniła tego błędu, co on. Czyli być i organizatorem i prelegentem jednocześnie. Ale wtedy Kaśka powiedziała, że nas jest przecież kilkoro i spokojnie damy radę.
Bo wiesz, moja prezentacja, to nie tylko prezentacja. Będę porównywać rożne sposoby tworzenia witryn w wielu językach. Musiałam zrobić porządny reseach i sprawdzić na żywych przykładach wszystkich prezentowane podejścia, nawet te, których jestem anty-fanką i poszukać w necie opinii. Ale efekt powinien być dobry. Udało mi się wyciągnąć nawet takie perełki, jak to, ilu pełno-etatowych ludzi pracuje w supporcie WPML-a, żeby wyrabiać na bieżąco z problemami użytkowników.
Czy mogłabyś uchylić rąbka tajemnicy i zdradzić, które rozwiązanie będziesz rekomendowała?
Aga: Chcę w ogóle przybliżyć temat wielojęzyczności po to, żeby zwiększyć wśród słuchaczy świadomość, z czym dokładnie wiąże się kompleksowe przygotowanie strony do działania w kilku językach w WordPressie. Również, jak to wygląda z punktu widzenia wyszukiwarek i komfortu pracy osoby, której potem z taką witryną przyjdzie pracować.
Przedstawię 5 najpopularniejszych sposobów, pokazując ich wady i zalety. Nie będę niczego rekomendować, ale powiem, kiedy dane rozwiązanie u mnie się sprawdziło, a kiedy mnie rozczarowało i wystawię dla każdego podejścia swoją prywatną ocenę. Nie, nie powiem Ci, które dostanie piątkę, a które pałę, bo potem nie byłoby to już ciekawe :-)
Dlaczego oficjalna data została ogłoszona tak późno? Nie obawialiście się, że może to negatywnie odbić się na frekwencji?
Aga: Tutaj głos oddam Kaśce, ale ja to nazywam teorią błędnego koła. Bo tak: żeby mieć oficjalną datę przyklepaną przez Centralę, trzeba mieć potwierdzoną salę i plan budżetu. Żeby mieć budżet i potwierdzoną salę, trzeba mieć kasę (duuuuużo – jak się okazało we wrocławskich realiach – kasy!). Żeby mieć pieniądze, trzeba wiedzieć, ilu ludzi przyjedzie i mieć pewnych sponsorów. Żeby mieć sponsorów, trzeba znać datę. Żeby wiedzieć, ilu przyjedzie, przydałoby się mieć stronę i fanpage (strony nie uruchomisz bez oficjalnej daty).
Pogubiłeś się? Ja też. No dobra, za późno się za to wzięłyśmy, bo nie przewidziałyśmy, że spadnie nam tyle kłód po nogi.
Kasia: Chyba nie mogę się bardziej zgodzić z tym co napisała Agnieszka. Bo wszystko rozbijało się o miejsce. I z tym był największy problem.
Aga: No właśnie miejsce, a raczej problemy z jego załatwieniem miałam na myśli mówiąc o tych kłodach…
Kasia: Chyba największym zaskoczeniem było to, że środowiska akademickie nie są zainteresowane taką konferencją.
Aga: Dokładnie! Kiedy dwie największe uczelnie techniczne odpowiadają ci, że nie widzą związku naszej konferencji z informatyką, to zaczynam wierzyć w teorie spiskowe.
Czy jest szansa na transmisję online z konferencji?
Aga: Online to znaczy “na żywo”?
Kasia: Nie, nie sądzę żeby się nam to udało. Mówię szczerze, ale nie mamy technicznych możliwości na to.
Czy w takim razie poszczególne prezentacje będą nagrywane a ich zapis trafi później do sieci?
Kasia: Mamy zamiar nagrywać i udostępnić filmy, sprzęt jest, operator kamery jest… Będziemy się starać, żeby jak najszybciej po konferencji wypuścić filmy.
Kwota 70 zł za osobę, mimo iż relatywnie mała w porównaniu do korzyści, to i tak jest największą z dotychczasowych wejściówek na WordCampy. Skąd się ona wzięła?
Kasia: Tak kwota jest wyższa, ale też weź pod uwagę, że w tej cenie jest obiad pierwszego i drugiego dnia konferencji, śniadanie dnia drugiego oraz… miłe rzeczy na middleparty ;).
Założeniem było to, żeby utrzymać uczestników w trakcie trwania konferencji cały czas razem, tak aby nikt nie musiał wychodzić i szukać jakichś knajp, żeby coś zjeść. Żeby drugiego dnia, każdy wiedział, że śniadanie czeka, i nie musi krążyć po Rynku w poszukiwaniu MacDonalda ;).
Aga: I pomyśl, jak pozytywnie wpłynie to na budowanie więzi… :-)
Kasia: Zresztą, w wytycznych od Centrali jest napisane jasno, jeśli się nie zorganizuje nawet tej pizzy na obiad, to jest szansa, że ludzie którzy raz wyjdą już nie wrócą. A my tego nie chcemy :).
Marcin: Mogę się jeszcze podzielić doświadczeniem z Gdańska, gdzie były dwa rodzaje wejściówek – normalna za 50zł i VIP za 150. W cenie tej drugiej poza troszkę większą pulą gadżetów, wycieczką po Stoczni Gdańskiej były też dwa posiłki. I po rozmowach z uczestnikami którzy mieli standardową wejściówkę, wyszło na to, że gdyby odliczyć z wersji VIP 50 zł i koszt wycieczki (±30zł), zostawało 70zł, co właściwie odpowiadało dwóm obiadom kupowanym gdzieś na mieści we własnym zakresie, a nie trzeba było biegać, szukać itd.
Więc w ogólnym rozrachunku 70 to tak naprawdę koszt posiłków ;).
Zresztą posiłek w starym Wydziale Remontowym w Gdańskiej Stoczni, obok Sali BHP to było coś magicznego. Sama możliwość zobaczenia i dotknięcia historii była warta tej ceny ;) – Dzięki Michał za wybranie tego miejsca!
OK, żeby podsumować – co zapewniacie uczestnikom a o co będzie on musiał sam zadbać?
Kasia: zapewniamy jedzenie, picie (kawa, herbata) podczas konferencji, prelegentów i dużą dawkę wiedzy, i alkohol na middle party :). Uczestnik musi sam przyjechać i się zakwaterować.
Aga: Kaśka, weź może nie mów o tym alkoholu, bo jak jakiś profesor za rok trafi na ten wpis, to znów władze uczelniane odmówią goszczenia nas na uczelni.
Marcin: Paweł! Paweł! Paweł! ;)
Jakiej liczby osób się spodziewacie? Ile biletów zostało już wykupionych?
Kasia: W tej chwili wiemy, że przyjedzie ponad 80 osób, biletów mam jeszcze 60, więc miejsc jest, i starczy dla tych wszystkich “spóźnialskich”. Chcemy zapełnić salę, a sala ma 150 miejsc :).
Marcin: Przypominam, że jeśli bilet będzie zakupiony do 23 Września, wtedy uczestnik dostanie identyfikator wydrukowany specjalnie dla niego (edycja limitowana, one and unique ;)). Po tym terminie będziemy wypisywać dane uczestnika ręcznie (a może nawet narysujemy gravatar ;)).
Więc do dzieła:
- Zarejestruj się
- Pochwal się
- Umów się na dojazd
- Uśmiechnij się ;)
Czy trudno było spełnić oficjalne wymagania dotyczące organizowania WordCampa? Czy mieliście z czymś problemy?
Kasia: Wymagań jest dużo, ale nie powiedziałabym że jakość szczególnie przeszkadzają (no może te sprawy papierkowe, wypełnianie budżetu w dolarach ;)). Może mieć problem ktoś, kto wyskakuje z pomysłem organizacji WordCampa sam i wszystko chce zrobić w pojedynkę. Tam kładą bardzo duży nacisk na społeczność w danym mieście. A nam społeczność udało się zbudować i to był nasz duży atut.
Największą wadą wytycznych jest to, że są oderwane od naszej, europejskiej, polskiej rzeczywistości. Jest tam zawarte dużo cennych rad i wskazówek, ale nie każda się przydaje tutaj.
Czy mogłabyś podać przykład takiej rzeczy?
Kasia: To są na przykład kwestie finansowe. Na przykład przy uwagach o pozyskiwaniu sponsorów: jak tylko ktoś się zadeklaruje, to poproś o przekazanie czeku jak najszybciej, albo żeby przez PayPala wpłacił pieniądze. Halo? Czek? W Polsce? :). Przecież u nas musimy wystawić fakturę (dobrze mieć działalność z PKD o organizacji konferencji i szkoleń :)), przesłać do sponsora, poczekać na przelew, a jeszcze w międzyczasie księgowa może mieć wątpliwości…
W opisie agendy konferencji wspomnieliście o „wywiadach i wycieczkach po zakładach pracy” – czy mogłabyś zdradzić coś więcej na ten temat?
Marcin: Wiedziałem, że jestem już stary, ale nie sądziłem że aż tak ;). To cytat z „Seksmisji” (1983) Juliusza Machulskiego: „Za parę dni, proszę pana, to się dopiero zacznie: wywiady, autografy, wizyty w zakładach pracy…”
A że każdy koniec jest początkiem czegoś nowego, to mam nadzieje, że wszystkim uczestnikom WordCampa po jego zakończeniu zacznie się dziać wielkie dobro i splendor spłynie na nich blaskiem jutrzenki ;).
[Aga: Marcin boskie!!! Szymon, wytnij to potem.]
[Marcin: Dzięki ;), kto nie widział „Seksmisji” powinien dostać karny seans na party ;) ]
Dodatkowe pytania? Proszę bardzo!
Jeśli masz jeszcze jakieś pytania do organizatorów to zapraszam do komentarzy.
Komentarze
Cóż to za smakowite „Konkursy, nagrody, wywiady, wizyty w zakładach pracy” ? :)
odpowiedzEdit: Oj wiedziałem, że gdzieś o tym było, a nie mogłem namierzyć gdzie po przeczytaniu :) cofam pytanie ;)
odpowiedzHaha.. za późno! A już się martwiłem, że będą sam :-)
odpowiedzSzymon, nie byłbyś sam. Ja (nawet jako współorganizator) byłam wcześniej przekonana, że będzie można zwiedzić jakieś firmy dla programistów w pobliżu konferencji.
odpowiedzZawsze można zrobić „nieoczekiwany wjazd na chatę” jakiejś agencji ;)
odpowiedzTym, którzy chcieliby a nie mają jeszcze biletów zdradzam na ucho, żeby zaglądali na facebookowy profil bo będzie okazja zgarnąć 3 darmowe wejściówki.
odpowiedzKonferencja udała się wyśmienicie, dzięki całej ekipie organizacyjnej z Kasią na czele!
Szkoda Szymonie, że Cie nie było – moglibyśmy sobie jeszcze z Konradem zrobić małe reunion :)
Zapraszam do poczytania mojego komentarza do wszystkich prezentacji: http://blog.milczarek.eu/2013/10/wordcamp-wroclaw-jestes-zwyciezca/
odpowiedzJa też żałuję bo słyszałem i czytałem, że było naprawdę przednie. Właściwie to bardzo chciałem przyjechać i nawet coś zaprezentować, ale data spotkania nałożyła się na wcześniej zaplanowany zagraniczny wyjazd (który był związany z WordCamp Europe w Lejdzie).
Liczę, że uda nam się spotkać w Bydgoszczy :-)
odpowiedzNiestety jest małe prawdopodobieństwo, że będę w Bydgoszczy, ale podobno nigdy nie powinno się mówić nigdy :)
odpowiedzHmm.. nie ma chyba jeszcze konkretnej daty więc skąd taka stanowcza deklaracja? Planujesz może dłuższy wyjazd za granicę?
Ale jeśli nie WordCamp to może WordUp. :-)
odpowiedzDokładnie tak – w czasie WordCampu w Bydgoszczy będę raczej poza Polską :) Może jednak spotkamy się jeszcze na jakimś WordUPie…
odpowiedzDodaj własny komentarz